Piersi kobiety są dziełem natury (nawet jeśli jakaś ich część, to kawałek Adama), należy im się więc szacunek, a nawet kult!
A słowo - "cycki", powinno być zakazane!
Oto jest pytanie!
A co ja robię?
Oblizuję się!!
Błogo mi i smacznie, bo wciągnęłam właśnie dwie pajdy świeżego, chlebka własnego wypieku, z bez-słoninowym smalcem własnego wyrobu i z kwaszonym ogórkiem z pobliskiego ryneczku!
Ale tylko dwie, bo wiadomo - jestem na diecie!
Jestem jedną z tych kobiet, którym, jak to mówią, natura nie poskąpiła wypukłości.
A więc wypukłości mam, a niektóre z nich, z premedytacją eksponuję!
Mam tu na myśli moje piersi oczywiście, nie dolną część ciała, chociaż i ta, ostatnio, mocno doszła do głosu, zwłaszcza wąskich spodniach i spódnicach.
Trochę się martwię, bo co prawda moje piersi mają się jeszcze nieźle, ale nie mam już dwudziestu lat i takie odchudzanie może im zaszkodzić, wszak piersi w dużej mierze składają się z tkanki tłuszczowej.
Nie ma widoków na to, abym sobie je skorygowała poduszką silikonową; obie są nadal prawdziwe i takie pozostaną, nawet jak całkiem przestaną mi się podobać.