Dokonałam dokładnych oględzin kobiety w lustrze i stwierdzam, że już nawet gołym okiem widać, że "nadejszła" pora, aby wziąć się za jej nadszarpniętą urodę.
Widok przykry, ale działania całkiem przyjemne (nie to, co to odchudzanie).
Niestety, moje ciało już mnie nie zachwyca, a moje uda zaatakował podstępny, działający pod osłoną grubych rajstop i leginsów, zatwardziały wróg kobiet - cellulit.
Niby wielkiej tragedii nie ma, ale po co mi on?
Wytoczyłam więc wszystkie dostępne mi działa oraz amunicję i przystąpiłam do zmasowanych działań wojennych.
Działo czyli masażer, zostało wydobyte z czeluści garderoby, gdzie leżało zakurzone i zapomniane od nowości, a więc od 4 lat.
Naszykowałam też, podobno robiący cuda balsam i przystąpiłam do działania.
Walka z newralgicznymi częściami mego ciała, rozpoczęła się zaraz po porannym prysznicu, jednak czuję, że moje otłuszczone ciało, nie podda się tak łatwo, jak początkowo myślałam i jego status quo, jeszcze długo będzie utrzymane na obecnym poziomie.
Mimo wszystko, nie mam zamiaru ustąpić, a wręcz przeciwnie, mam zamiar zaczaić się zwłaszcza na cellulit, choć w tym wypadku, muszę wziąć pod uwagę jego wyjątkową przebiegłość i mocne zadomowienie się w górnych partiach ud.
Podejrzewam jego zwycięstwo, ale spróbuję zminimalizować straty.
Teraz wymasowana i wygładzona, zabrałam się za upiększanie :) i pomalowałam sobie złotym lakierem paznokietki - podobno najmodniejszy tej wiosny.
Jak na dzisiaj, dopieściłam się i jestem wspaniale rozleniwiona.
No i czekam na efekty za jakiś czas, kiedy to z obrzydliwego cellulitowego kokonu, wyskoczę na wiosnę, niczym gładki i połyskliwy motyl.
Jak na razie, nie przypominam nawet zwykłego, pospolitego cytrynka i dużo mi do niego brakuje, a raczej mam do niego za dużo..., jednak uroda zaczyna się wykluwać, a i na figurę przyjdzie jeszcze czas.
A tak w ogóle, to lepszy cellulit w garści, niż silikon w telewizji!
Menu na dzisiaj:
sok z 3 cytryn
I śniadanie:
Menu na dzisiaj:
sok z 3 cytryn
I śniadanie:
- kawa z mlekiem i cukrem
II sniadanie:
- guacamole
- 1/2 bułki
- herbata
Obiad:
- pierś z kurczaka
- sałata z oliwą z oliwek
Podwieczorek:
- grejpfrut
Kolacja:
- guacamole
- 1/2 bułki
- herbata
Jest postęp - 1368 kcal!
2 dzień bez słodyczy!
Kłopot tylko w tym, że trudno jest mi przygotować małe porcje, zawsze wychodzi za dużo, więc muszę dojadać podczas kolejnych posiłków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz