Mogłabym zanucić przebój zespołu I - "Radość o poranku", ale nie byłoby to chyba wiarygodne, bo nie znoszę wstawać o wczesnej porze.
Nie jestem niestety rannym ptaszkiem...
Jako, że wczesnym rankiem jestem nieco nieprzytomna i raczej mało skłonna do wytknięcia nosa spod piernatów, nastawiłam sobie budzik w telefonie na godzinę 6.
Zgroza!
Całe szczęście, że telefon ma opcję - drzemka, która alarmuje co 10 minut, bo zapewne przewróciłabym się po pierwszym budzeniu na drugi bok i odpuściła sobie poranne brzuszki.
Ale jak mus, to mus..., dałam radę, w końcu wygramoliłam się z łoża i powlokłam się do łazienki, coby przemyć pragnące jeszcze snu oczęta.
Motywacja okazała się silniejsza od lenistwa, bo o 8 byłam już po rozgrzewce i gotowa do ćwiczeń!
Jestem z siebie dumna!
Doszłam do wniosku, że takie ranne wstawanie ma jeszcze inne zalety, niż tylko katowanie własnego ciała pod czyjeś dyktando - nagle dzień wydał mi się dłuższy!
Zabrałam się więc do poprawiania planu treningowego przygotowanego przez fachowca, ponieważ tenże fachowiec, nawet nie zająknął się w nim, ani o rozgrzewce, ani o ćwiczeniach rozciągających.
A przecież są one bardzo ważnym elementem treningu. Pominięcie ich, czy złe wykonanie, może być przyczyna wielu, często nieprzyjemnych kontuzji, o czym sama się boleśnie przekonałam na własnej skórze, a dokładniej - łydce.
Teraz już wiem, że każdy trening powinien rozpoczynać się odpowiednią rozgrzewką. Mądra jestem po szkodzie, ale lepiej późno, niż wcale.
Rozgrzewka, szczególnie przed treningiem siłowym, powinna składać się z trzech części.
Na początek trzeba pobudzić krążenie, w tym celu można wykorzystać bieżnię, rower stacjonarny, czy skakankę, ja zawsze wybieram orbitrek.
Następnie trzeba rozgrzać ten obszar ciała, który mamy zamiar trenować siłowo; musimy przygotować do wysiłku konkretne partie mięśniowe.
Dobrze jest też trochę się porozciągać, aby zwiększyć ruchomość stawów, wzmocnić ścięgna i poprawić ukrwienie mięśni.
Równie istotny jest właściwy dobór obciążeń w samym treningu. Pierwsze serie powinny być traktowane jako rozruch i wykonywane z mniejszym obciążeniem (40-50% ciężaru docelowego) i z większą ilością powtórzeń (12-15).
Do tego wszystkiego jednak doszłam sama i trochę szkoda, że o tym nie informuje trener, dając delikwentowi - amatorowi, plan treningowy do samodzielnego wykonywania.
.........................................................................................
Menu na dzisiaj:
I śniadanie:
- ciepła woda z sokiem z jednej cytryny
- pestki moreli
- kawa zbożowa z mlekiem
- kanapka razowego chleba z żółtym serem i kiełkami brokuła
II śniadanie:
- pomarańcza
kawa z mlekiem i cukrem
Obiad:
- potrawka z kurczaka z porem i pieczarkami
Podwieczorek:
- sok z marchwi
Kolacja:
- sałatka z wędzonego łososia i kromka razowego chleba
Osiągnięcia:
- 26 dzień bez słodyczy
- 3,5 km biegu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz